Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gm. Nowy Tomyśl: Pogryzł go pies

AWY
AWY
Gm. Nowy Tomyśl: Pogryzł go pies. Do zdarzenia doszło w ubiegłym tygodniu we wtorek. Jak mówi matka 14-latka, Katarzyna Brych z Glinna, syn wracał na rowerze ze szkoły. - I wtedy pies jakoś prześlizgnął się pod siatką ogradzającą posesję sąsiada i wybiegł na drogę.

Gm. Nowy Tomyśl: Pogryzł go pies

Ugryzł go w prawe udo i szarpał. Na szczęście pracownicy firmy wywożącej odpady zareagowali i odgonili psa - mówi zdenerwowana. Sam Adrian opowiada, że jechał sobie spokojnie i psa nie drażnił: - Gdy mnie dopadł, rzuciłem rower i torbę i zacząłem uciekać. Panowie od śmieci mi pomogli - dodaje.

Na szczęście nie doszło do żadnych poważnych obrażeń. Pies niegroźnie zranił dziecko w prawe udo (pani Katarzyna pokazuje nam spodnie ze śladami kłów zwierzęcia i zaschniętą krwią), ale wyszło na jaw, że nie był on szczepiony. - Syn nie doznał groźnych obrażeń, ale był przerażony. Teraz martwimy się czy ostatecznie trzeba mu będzie podać surowicę czy nie. Pojechaliśmy z Adrianem do szpitala, tam go opatrzyli. Potem sami też zawieźliśmy go do Poznania, do specjalisty chorób zakaźnych. Decyzji w sprawie podania szczepionki nie będzie jednak dopóki nie będą znane wyniki obserwacji psa - mówiła nam kobieta w czwartek. - Informacja ze szpitala do sanepidu nie dotarła od razu. Nie wiem, ile teraz będziemy musieli czekać na informację co dalej.

W Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej dowiedzieliśmy się, że na podstawie zgłoszenia pies zostanie wysłany na obserwację weterynaryjną. A ta z kolei, jak powiedział nam powiatowy lekarz weterynarii - Tomasz Jurkiewicz, może potrwać do 15 dni. Ten jednak uspokaja: - Od 10 lat w promieniu kilkuset kilometrów nie stwierdzono przypadku wścieklizny. Nie ma się też co martwić długością obserwacji, bo takie są procedury, a wynikają one z praktyki zapewniającej bezpieczeństwo w tego typu przypadkach. Dziecku nic nie grozi.

Pani Katarzyna i tak jest jednak pełna obaw, bo sytuacja jaka miała miejsce nie jest pierwszą, która dotknęła jej rodzinę. - Ten sam pies kiedyś zagryzł naszego psa. Poza tym zaatakował też moją córkę. Miała pogryzione ręce - relacjonuje . - Przypadku zagryzienia psa nie zgłaszałam, ale kiedy ucierpiała córka to straż miejska nałożyła mandat. Teraz też skończyło się mandatem od policji. Wiem, że dzieciom nie stała się poważna krzywda, ale czy mamy czekać aż wydarzy się jakaś tragedia, żeby podjąć skuteczną interwencję. Boimy się. Razem z nami mieszka moja siosta, która ma jeszcze młodsze dziecko niż mój syn. Dzisiaj samochodem wiozła je do szkoły, bo się bała puścić samo. Przez tego psa to tylko złość i tyle - stwierdza poruszona.

Policja właścicielowi agresywnego psa za niewłaściwy nad nim nadzór nałożyła mandat karny i jak mówi rzecznik KPP, Przemysław Podleśny to jedyne, co mogła z robić w związku z pogryzieniem. - Może w tej kwestii weterynaria powinna interweniować, albo straż miejska - sugerował rzecznik.

Powiatowy lekarz weterynarii stwierdza jednak dobitnie, że to nie ich zadanie, a policji: - Pies ma właściciela i to on za niego odpowiada, ponosząc też konsekwencje niewłaściwego nadzoru. Nas interesuje sam pies - usłyszeliśmy.

Gdy rozmawiamy z rzecznikiem KPP, podkreślamy, że rodzina ma obawy. - Oczywiście, że to rozumiem. Sam też bym je miał gdyby chodziło o moje dziecko- słyszymy. - Może najlepiej wystąpić na drogę cywilną.

Wczoraj dodał, że policja prócz nałożenia mandatu za brak właściwego nadzoru, wszczęła postępowanie za brak szczepień i w tym zakresie wypowie się już sąd. To nie rozwiązuje jednak sprawy, bo rodzina boi się , że pies znów zaatakuje.

Komendant Straży Miejskiej - Arkadiusz Wieczorek nie pamięta wcześniejszego przypadku związanego z tym psem, o obecnej sytuacji mówi, że pewnie wystąpiłby z artykułu o narażeniu zdrowia i życia: - Teraz to mamy związane ręce, bo nałożono mandat, a dwa razy karać za to samo nie można. Pojedziemy tam jednak, porozmawiamy z właścicielem .

Matka Adriana czuje się bezsilna: - Jesteśmy zdani sami na siebie. Może trzeba iść do sądu - mówi rozgoryczona.

Odwiedziliśmy posesję sąsiada. Mężczyzna, który do nas wyszedł, nie chciał jednak z nami rozmawiać.

od 12 lat
Wideo

Gazeta Lubuska. Winiarze liczą straty po przymrozkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytomysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto