Nowy Tomyśl: Obniżą, czy nie?

Wtedy to rządzące w radzie Nowe Pokolenie drastycznie w porównaniu do zarobków Henryka Helwinga, obcięło pensję nowemu włodarzowi Włodzimierzowi Hibnerowi. I choć może nie wszystkich ta decyzja zadziwiła, bowiem nawet sam zainteresowany na spotkaniach przedwyborczych wskazywał, że ówczesny burmistrz Nowego Tomyśla zarabia więcej niż choćby prezydent Poznania, to i tak wielu dopatrywało się politycznej zemsty ze strony Nowego Pokolenia po przegranych przez ich kandydata - Marcina Brambora, wyborach na stanowisko burmistrza.

Po obniżeniu pensji W. Hibnera, jeszcze podczas tej samej sesji o głos poprosił radny Rafał Tabaczyński, który startował właśnie z komitetu wyborczego obecnego burmistrza. Zaproponował on, że skoro miasto ma oszczędzać, to także radni powinni obniżyć sobie pensje z obecnych 360 złotych na 240 zł.

Pomysłu jednak nikt nie skomentował, dlatego pod koniec sesji radny złożył oficjalny wniosek w tej sprawie. Temat pojawił się na posiedzeniach komisji w styczniu, jednak nie znalazł się z aprobatą większości radnych, którzy nie zdecydowali obciąć sobie diety, a to spotkało się z nie małą krytyką mieszkańców: - Czegoś tu nie rozumiem, czyżbyśmy wybrali tak pazernych radnych, że innym zabiorą (burmistrzowi), a sobie nie? Trochę to wszystko się mija z uczciwością - to jeden z wielu komentarzy, jakie pojawił się na naszym portalu naszemiasto.pl.

Na komisjach wniosek odrzucono, jednak mimo, że sprawa była rozważana, na styczniowej sesji się już nie pojawiła. Radny Tabaczyński zwrócił na to uwagę. Poproszono go wtedy, by przygotował projekt obniżek, który ponownie trafił na lutowe komisje. Tak też się stało. W ubiegłym tygodniu, podczas komisji Rozwoju Gospodarczego i Finansów projekt radnego Tabaczyńskiego ujrzał światło dzienne i był podczas posiedzenia wstępnie omawiany. Co zaproponował radny?

Jak wiemy, obecnie radni pobierają diety za każdorazowy udział w posiedzeniach komisji oraz sesji. Obecnie zwykły radny, czyli taki, który nie pełni żadnej funkcji w radzie pobiera 360 złotych za jedno posiedzenie, w którym uczestniczy. Tabaczyński zaproponował, by stawkę tą zmniejszyć do 240 złotych.

- Istotą diety jest zrekompensowanie radnemu utraconego zarobku w związku z uczestnictwem w pracach Rady Miejskiej i Komisjach Rady. Średnia ,,ważona” uzyskana z oświadczeń majątkowych radnych, wynosi około 28 zł netto za godzinę pracy. Proponowana stawka diety podstawowej radnego w wysokości 240 złotych za udział w sesji lub komisji, która równoważy ponad 8,5 godziny pracy, wydaje się wystarczającą rekompensatą za utracony zarobek - czytamy w uzasadnieniu projektu uchwały, którą radny Rafał Tabaczyński przygotował.

Ponadto Tabaczyński zaproponował by przewodniczący danej komisji dostawali 300 złotych diety (obecnie 450 zł) natomiast przewodniczący Rady oraz wiceprzewodniczący Rady miesięczny ryczałt w wysokości kolejno - 1525 złotych oraz 1145 złotych. Obecnie otrzymują oni kolejno 1980 zł oraz 1500 zł.

Radny Tabaczyński w prosty sposób wyliczył, że wprowadzenie jego projektu pozwoliłoby rocznie zaoszczędzić około 100 tysięcy złotych, co przez całą kadencję daje 400 tysięcy złotych, a są to już jak wiemy środki niemałe, za które sporo można zrobić.

Czy jest szansa, że do obniżek diet dojdzie? Trudno na razie wyrokować, bowiem już raz obecni radni możliwość zmian odrzucili. Teraz jednak mają gotowy projekt i czarno na białym wypisane, co i jak w tej sprawie. Niewątpliwie obniżka poprawiłaby notowania rady wśród tych mieszkańców gminy, którzy otwarcie mówią, że do obniżek powinno dojść (pojawiły się takie głosy na styczniowej sesji - przyp.red.).

Czy zatem jednak do obniżki diet dojedzie, dowiemy się podczas lutowej sesji Rady Miasta i Gminy. Do tego tematu wrócimy na naszych łamach.