Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy Tomyśl: Samorządowa wojna

Jakub Czekała
Mieszkańcy Borui Kościelnej i Borui Nowej oglądali na żywo samorządowe wojny
Mieszkańcy Borui Kościelnej i Borui Nowej oglądali na żywo samorządowe wojny Jakub Czekała
Nowy Tomyśl: Samorządowa wojna. Skandalem zakończyły się zebrania sołeckie w Borui Kościelnej i w Borui Nowej. Ich organizator - burmistrz Nowego Tomyśla Włodzimierz Hibner kazał opuścić posiedzenia osobom spoza sołectwa, w tym członkom Rady Miejskiej.

Nowy Tomyśl: Samorządowa wojna

W Borui Kościelnej wyjść musiał radny Adam Drożdżal, który sprawy komentować nie chciał. W Borui Nowej zaś sam przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Brambor. Ten ostatni powiedział nam w rozmowie telefonicznej, że zachowanie burmistrza było zaskakujące, a zarazem niezgodnie z ustawą o samorządzie, czy nawet z Konstytucją, które dają prawo wstępu zarówno przewodniczącemu, jak i radnym. Dodał, że w jego opinii, to walka polityczna, a także, że takimi zachowaniami burmistrz narusza przepisy i jest to nieprawidłowe postępowanie.

Skąd taka decyzja burmistrza? Okazuje się, że sprawa swój początek miała na poprzednich z serii zebrań sołeckich: - Z uwagi na uchwałę Rady Miejskiej w Nowym Tomyślu z 28 lutego 2003 roku dotyczącą przyjęcia statutów sołectw, mówiącą o tym, że zebranie dotyczące wyboru sołtysa i członków rady sołeckiej organizuje burmistrz, a biorą w nim udział wyłącznie mieszkańcy sołectwa, postanowiłem przed rozpoczęciem zebrania wyprosić z sali wszystkie osoby, które nie są mieszkańcami danego sołectwa - tłumaczy burmistrz. - Działania takie podjąłem z uwagi na dotychczasowe złe doświadczenia z poprzednich zebrań, kiedy to pojawiali się radni z Nowego Pokolenia, a także przewodniczący Rady Miejskiej pan Brambor, który dopuszczał się nawet tego, że zabierał głos i komentował działania burmistrza - powiedział nam Włodzimierz Hibner.

Spokojnie w Borui Kościelnej

Na samym początku posiedzenia burmistrz Hibner poprosił, by osoby nie zamieszkałe w sołectwie Boruja Kościelna opuściły salę. Było dwóch takich mieszkańców, w tym sołtys, a zarazem radny sąsiedniej Borui Nowej Adam Drożdżal. Obaj mieszkańcy spoza sołectwa wstali i opuścili obrady, obyło się bez zbędnych komentarzy. Sala nagrodziła postanowienie włodarza oklaskami.

Awantura w Borui Nowej

Następnego dnia wybory odbywały się właśnie u wyproszonego dzień wcześniej Adama Drożdżala. Jak sołtys był on głównym zainteresowanym, a także mieszkańcem sołectwa wiec tym razem nie musiał się obawiać, że z zebrania burmistrz będzie chciał go usunąć. Jednak na sali pojawił się również sam przewodniczący Rady Miejskiej Marcin Brambor. Ten fakt burmistrzowi nie umknął i gdy tylko zakończono omawianie problemu świetlicy wiejskiej (więcej o tej sprawie w kolejnych numerach naszego Tygodnika), to burmistrz poprosił, podobnie jak w sąsiedniej wsi o opuszczenie sali, m.in. Marcina Brambora. W tym momencie zaczęła się wymiana zdań między burmistrzem a przewodniczącym. Marcin Brambor powiedział, że jako przewodniczący ma prawo reprezentować Radę na zewnątrz, a także uczestniczyć w zebraniach sołeckich, co wynika z ustawy o samorządzie gminnym. Pytał, czy statut, na który powoływał się burmistrz jest wyższy niż ustawa.

Burmistrz ponownie powoływał się na wspomnianą uchwałę i ponownie poprosił, by przewodniczący i radni salę opuścili, zagroził również, że jeśli się, to nie stanie, to do spotkania wyborczego nie dojdzie.

Przewodniczący poprosił o zaprotokołowanie tej sytuacji, bowiem jego zdaniem burmistrz nie ma prawa wypraszać radnych z zebrania. Po tych słowach część obecnych mieszkańców zaczęła klaskać. Nie wszyscy jednak. - Nie wiem po co tutaj rozgrywa się wojna z Nowego Tomyśla, myśmy przyszli wybrać sołtysa. Nie życzymy sobie, aby pan - zwracając się do M. Brambora - z burmistrzem się tutaj kłócił, bo nas to nie interesuje. Nasz czas jest cenny, przyszliśmy wybrać sołtysa i proszę, te wojny toczyć gdzieś indziej. Dlaczego zabraliście burmistrzowi kawał wypłaty, a sobie ani złotówki? Gdzie tu jest wasz honor? - powiedział jeden z mieszkańców. Dodał także, że nie chce by radny, który nie potrafi się dogadać z burmistrzem, przychodził robić zamieszanie na tej sali.

Ostatecznie przewodniczący Rady salę opuścił i zebranie wróciło do pierwotnego porządku.

O zdarzeniach, jakie rozegrały się w gminie Nowy Tomyśl rozmawialiśmy z prof. dr. hab. Markiem Szewczykiem z Katedry Prawa Administracyjnego i Nauki o Administracji UAM, prawnikiem i członkiem honorowym Wielkopolskiego Ośrodka Kształcenia i Studiów Samorządowych. Nie krył on zdziwienia sytuacją, którą mu opisaliśmy. W rozmowie telefonicznej powiedział nam że decyzja burmistrza jest wbrew zasadzie dostępu do informacji publicznej, że na podstawie ustaw taka interpretacja jest niedopuszczalna. Dodał, że jeśli burmistrz nie jest mieszkańcem sołectwa, to także on nie powinien w zebraniu uczestniczyć.

Profesor obiecał, że do sprawy szerzej ustosunkuje się w tygodniu. Do tematu wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytomysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto