W Święto Służby Więziennej warto, na chwilę, wrócić do historii Wągrowca. W mieście, w Ratuszu, który w czasach przedrozbiorowych mieścił się na Rynku, znajdowały się specjalne pomieszczenia przeznaczone dla aresztantów. Wskutek jednak pożaru, który miał miejsce w XVIII wieku, sam Ratusz uległ zniszczeniu. Rolę pomieszczeń więziennych zaczęły w tym czasie pełnić podratuszowe piwnice.
Wtrącano tam tylko takie osoby, które dopuściły się cięższych przestępstw. Informacja na ten temat pochodzi z roku 1795 i jest związana z objęciem urzędu burmistrza przez nominata władz pruskich – Raabe. Ten, nie znając lokalnych stosunków, nakazywał wtrącać do zrujnowanych piwnic nie tylko złodziei, ale również osoby oskarżone o drobne przewinienia – m.in. kobiety, obwinione o plotkarstwo. Mieszczanie przyjęli to z oburzeniem i wnieśli skargę. Podkreślali w niej, że do ruin piwnic ratusza wtrącano jedynie złodziei i morderców, ponieważ w każdym momencie piwnicom groziło zawalenie. Kilka lat później gruzowisko uprzątnięto, a ratusza w tym miejscu już nigdy nie odbudowano.
- poinformował Marcin Moeglich z Muzeum Regionalnego w Wągrowcu
W latach 30. XIX w. sąd i więzienie zlokalizowano w zabudowaniach poklasztornych. Było to po sekularyzacji klasztoru w Wągrowcu.
Na pocz. XX w. oddano do użytku nowy budynek więzienia, usytuowany w sąsiedztwie gmachu sądu przy ul. Kościuszki. Więzienie istniało w tym miejscu do 1975 roku.
Z więzieniem związana jest m.in. postać Friedricha Wilhelma Voigta ps. kapitan Koepenick, prawdopodobnie najsłynniejszego złodzieja w dziejach Niemiec. Jego złodziejska „kariera” prowadziła przez Wągrowiec, gdzie w 1890 roku został schwytany podczas próby włamania się do kasy miejskiej. W miejscowym więzieniu spędził dużo czasu, planując kolejne przedsięwzięcia. Może to tutaj wpadł na pomysł, który przyniósł mu tę niebywałą popularność
- dodaje muzealnik
Historię Voigta przedstawia niemiecki film fabularny z 1956 roku pt. "Kapitan z Köpenick". Powstał on na podstawie sztuki Carla Zuckmayera, pod tym samym tytułem.
Jest jeszcze jedna historia z Wągrowca
18 czerwca 1950 roku z więzienia karno-śledczego w Wągrowcu uciekło dwóch osadzonych politycznie: Romuald Broniecki z Przysiecznej i Józef Antkowiak z Glinna. Wydostali się dzięki opuszczonej na plac spacerowy drabinie. Byli oni skazani za posiadanie broni i znieważenie portretu Józefa Stalina. W ucieczce pomógł im 20-letni wówczas strażnik, pochodzący ze Żnina, Zygmunt Góralski - w 1952 roku został za to, i kilka innych przewinień, skazany na karę śmierci.
Ukraina rozpocznie oficjalne rozmowy o przystąpieniu do UE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?