Jak nakazuje tradycja

W sobotę myśliwi Koła łowieckiego Żbik Kuślin wzięli udział w ,,hubertowinach’’. W uroczystym polowaniu, inaugurującym zimowy sezon, wzięło udział kilkudziesięciu myśliwych.

Polowanie tradycyjnie rozpoczęło się odprawą myśliwych. Przed wyjściem do kniei łowczy oraz prezes koła powitali wszystkich obecnych. Wymieniona została zwierzyna, na którą można polować oraz przypomniane zasady bezpieczeństwa obowiązujące na polowaniu zbiorowym.

Tegoroczne ,,hubertowiny’’ prowadzili: prezes koła Jan Kamieniarz i łowczy Jerzy Sterczyński. Myśliwi uczestniczyli w siedmiu miotach, z tym, że ostatnim było towarzyskie spotkanie w biesiadniku koła. Tam właśnie odbywał się pokot, czyli przegląd upolowanej zwierzyny.

Oficjalnie ogłoszone zostały również wyniki polowania. Królem został Henryk Kliśko, który ustrzelił pokaźnych rozmiarów dzika. Wicekrólem Filip Kolańczyk, który może pochwalić się również strzelonym dzikiem, a Piotr Stempel lisem. Nikt nie przejmował się słabym wynikiem polowania.

Skwitował go jeden z myśliwych: ,,...Ale ile nawdychaliśmy się powietrza!’’ I to zdanie w całości odzwierciedla stosunek myśliwych do polowań. Nie liczy się ilość upolowanej zwierzyny, ale sama is- tota łowiectwa, możliwość chodzenia po lesie i obcowania z przyrodą.

Po ceremoniale myśliwi udali się do biesiadnika skosztować bigos. Tu wspominali jeszcze sobotnie polowanie i opowiadali anegdoty. Ku uciesze wszystkich wspominany był strzał jednego z myśliwych, który czekał na stanowisku, nie załadowawszy broni aż nagonka wypłoszy mu grubego zwierza.

Ten istotnie wyszedł, ale zamiast głośnego wystrzału zabrzmiało tylko ciche ,,pstyk’’. Myśliwscy gawędziarze wspominali również zabawne historie sprzed lat. Nie obyło się bez dowcipów na temat sumich wąsów jednego, łysiny drugiego czy upodobań do wyolbrzymiania swoich wyników łowieckich trzeciego.