Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Marta Jutkowiak zwykłe ściany zmienia w prawdziwe arcydzieła!

Anna Borowiak
Anna Borowiak
Wystarczą pędzle, farby i tajemniczo brzmiący dla wielu aerograf, a do tego wiele godzin ciężkiej pracy, zmysł artystyczny i ogromne pokłady kreatywności. Marta Jutkowiak na co dzień mieszka w Grodzisku i zmienia zwykłe ściany w prawdziwe arcydzieła. Pasja stała się dla niej sposobem na życie. - Najbardziej cieszę się z tego, że moja praca wywołuje tyle uśmiechu- mówi.

Maluje od dziecka. Już w podstawówce brała udział w konkursach plastycznych.

- W liceum miałam fantastycznego profesora, ale niestety na końcu odkrył spisek i dowiedział się, że wielu uczniów w szkole miało prace malowane przeze mnie. Wyczuł mój styl i wiązał ze mną pewne nadzieje, ale po szkole szybko musiałam wejść w dorosłość. Pochłonęła mnie codzienność, praca, samotne macierzyństwo. Wspominam ten czas cudownie, ale marzenia o malarstwie musiałam porzucić i na wiele lat uśpić swoją pasję.

Czas mijał, a Martę wciąż ciągnęło do tego, by wyzwolić pokłady kreatywności. Zupełnym przypadkiem znów sięgnęła po pędzle.

- Moja mama kupiła na pchlim targu stare doniczki. Odnowiłam je, część stanęła u niej w domu, część u mnie. Od razu wzbudziły zainteresowanie wszystkich, którzy odwiedzali nasze domy.

I pewnie nic by się nie zmieniło, gdyby nie fakt, że na lokalnym rynku trudno o profesjonalne artykuły malarskie. Pojechała na targi plastyczne do Poznania.

- Chciałam kupić tam wszystko, ale przyjechałam do domu z pierwszą w życiu drewnianą sową. I zajęłam się nimi na jakiś czas, wielkie wsparcie w tamtym czasie miałam u swojego taty, który wycinał i szlifował kolejne sztuki, a ja je dekorowałam. Każda miała swój charakter, wiele osób ozdobiło nimi swoje domy. W pewnym momencie usłyszałam o aerografie. To narzędzie stosowane w lakiernictwie samochodowym i raczej nieznane w Polsce w kontekście dekoracji wnętrz. Znalazłam kurs, pojechałam do Bydgoszczy i od razu poczułam, że to coś dla mnie.

Ściana to jej płótno. Można namalować na niej wszystko

Podczas szkolenia Marta pod czujnym okiem specjalisty malowała motyw czaszki. Dziś wspomina, że to było fantastyczne doświadczenie. Zakochała się w tej formie, a pierwszy aerograf dostała w prezencie od męża. Ich mieszkanie akurat było przed remontem. Ściana w salonie służyła jej jako płótno. Wielokrotnie malowana, spokojnie przyjmowała kolejne obrazy, a ona ćwiczyła w domowym zaciszu. To jednak szybko przestało jej wystarczać.

- Nieśmiało zaczęłam próbować czegoś innego, malowałam kolejne ściany i wciąż miałam niedosyt. Z aerografem odwiedzałam domy rodziny, znajomych- wspomina. Gdy cała okolica zbierała środki na leczenie Franka Sternala z Albertowska, na jedną z aukcji charytatywnych przekazała voucher. -

Chciałam pomóc i stwierdziłam, że zrobię to tak, jak najlepiej potrafię. Wylicytowaliśmy wtedy fantastyczną kwotę. Pocztą pantoflową informacja o mojej działalności docierała do kolejnych osób. Zainteresowanie było coraz większe, ale nadal nie wierzyłam, że to może być mój sposób na życie. Artystyczne malowanie ścian było zawsze obok czegoś, było dodatkiem, choć bardzo chciałam, żeby stanowiło większą część mojej codzienności. W końcu postawiłam wszystko na jedną kartę. Miałam wybór – albo pójdę do pracy w księgowości i będę spędzać 8 godzin dziennie przy komputerze, albo zaryzykuję i spełnię swoje marzenia. Dopiero drukowanie portfolio uświadomiło mi, ile prac już wykonałam i ile uśmiechów przy tym wywołałam na twarzach innych ludzi.

„I pani da radę to namalować tutaj?”

Dziś trudno jest policzyć, ile razy Marta zmieniła białe, smutne ściany w prawdziwe dzieła sztuki. To wymaga nie tylko ogromnego talentu, ale i wyobraźni. Wstępną wizję właściciela domu łączy z własną koncepcją tak, aby powstała spójna całość. - Z grafiką komputerową się nie lubimy, więc moje wstępne projekty w większości powstają w formie rysunkowej. Zazwyczaj spotykam się z pytaniem: „I pani da radę to namalować tutaj?”.

Po kilkunastu godzinach pracy, gdy uda się całą wizję przenieść na ścianę, efekt robi wrażenie na wszystkich. Nakładanie setek warstw farby, tworzenie głębi, efektu 3D, dbanie o najmniejszy szczegół sprawia, że obok tych prac nie da się przejść obojętnie. Największą radością jest dla niej efekt końcowy i uśmiech właściciela.

- Malowałam ostatnio konie w pokoju niespełna 3-letniego chłopca. Był bardzo sceptyczny, przez około 10 godzin pracowałam z myślą, że być może trzeba będzie to zamalować. Kiedy zobaczył efekt końcowy – próbował zatrzymać je poduszką, bo bał się, że uciekną ze ściany. Był zachwycony i właśnie za to najbardziej kocham swoją pracę. Chcę sprawiać radość dzieciom, nie interesują mnie duże komercyjne projekty, choć i w takich sprawach dostaję wiadomości z całej Polski. Wiadomo, że im większa ściana, tym większe mam możliwości, ale w domowych warunkach, w ciepłej rodzinnej atmosferze, kiedy ktoś przyjdzie porozmawiać, a dzieci już od rana nie mogą doczekać się efektu – pracuje mi się najlepiej. Trafiam na cudownych ludzi, którzy inspirują mnie do dalszej pracy. Nie chciałabym, żeby moja pasja kiedyś się wypaliła.

Pokochaliśmy piwonie i motywy bajkowe. Inspiracje można znaleźć wszędzie

Maluje głównie grafiki dziecięce, ale na swoim koncie ma też portrety, motywy kwiatowe, które cieszą się dużą popularnością. Pokochaliśmy piwonie i motywy bajkowe. W tym drugim przypadku, jak zauważa autorka niezwykłych malowideł, widać wyraźny powrót do postaci sprzed lat – Kubusia Puchatka, Jasia Wędrowniczka i innych. Inspiracji nie musi szukać, bo znajduje je w codzienności.

- Jestem bardzo otwarta, więc czasami wystarczy zwykły spacer czy ulotka, która wpadnie mi w ręce. Czasami kwiaty, które nieudolnie wyrosły w doniczce, są początkiem fantastycznego projektu.

Moda na wyjątkowe dekoracje w domach staje się coraz bardziej popularna.

- Taka forma sztuki zaczyna być doceniania, potrzeba indywidualności jest coraz większa. Nie chcemy już wchodzić do sieciówki, chcemy mieć na ścianach coś, co będzie wyróżniać nasze wnętrza, coś niepowtarzalnego, wyjątkowego, co odzwierciedla nas samych. Żeby wykonać taki projekt, trzeba poznać jego właściciela. Przede mną ambitne wyzwanie, w którym pokój będzie wyrażać właściciela, który interesuje się wieloma rzeczami – podróżami, starożytnymi cywilizacjami i wierzeniami. Ściana będzie inspirowana jego dorobkiem życiowym i swego rodzaju zwieńczeniem wielu lat realizowania swoich pasji.

"Znalazłam swoją życiową drogę"

Każdy nowy projekt jest dla niej wyzwaniem. Jeden błąd w odcieniu farby może zniszczyć pracochłonne dzieło. Dlatego kluczem do sukcesu jest pokora i ogromny dystans.

- Nie chcę być samozwańczym artystą, który uważa, że wszystko potrafi najlepiej. Aerografia to proces bardzo ryzykowny. Czasami nieświadomość koła kolorów, załamanie światła czy nieco inny odcień farby może zniszczyć całą wizję.

Jej prace niosą wielką radość na twarzach właścicieli. W ubiegłym roku odebrała telefon, a podczas rozmowy poproszono ją o wykonanie niespodzianki dla małej dziewczynki.

- To był bardzo pracowity czas w moim życiu i chciałam odmówić, ale od tej kobiety biło takie ciepło, że nie potrafiłam. Przełożyłam kalendarz i pojechałam. Historia tej rodziny tak bardzo chwyciła mnie za serce, że wyjeżdżałam stamtąd wstrząśnięta, ale pełna wiary, że wniosłam do ich życia nieco radości. I każdego dnia utwierdzam się w przekonaniu, że znalazłam swoją życiową drogę. Nie byłoby mnie tu dziś, gdyby nie ogromne wsparcie najbliższych mi osób. To dzięki nim zaryzykowałam i spełniam swoje marzenia. Robię to, co kocham, a moja praca przynosi setki uśmiechów.

Zobaczcie dzieła Marty Jutkowiak

Marta Jutkowiak zwykłe ściany zmienia w prawdziwe arcydzieła!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Marta Jutkowiak zwykłe ściany zmienia w prawdziwe arcydzieła! - Grodzisk Wielkopolski Nasze Miasto

Wróć na nowytomysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto