Kręcimy dla Roberta
Robert uległ wypadkowi, w którym złamał dwa kręgi, uszkodził rdzeń kręgowy, a także zmaga się z dużym niedowładem rąk i tułowia. Mężczyzna do końca życia będzie musiał odbywać rehabilitację. Jest jednak bardzo zdeterminowany i ćwiczy niemal każdego dnia. Często trenuje też na asfaltowej drodze w Przyłęku, w którym mieszka. Musi jednak zostać do niej dowieziony. Aby ułatwić mężczyźnie przemieszczanie, zorganizowano akcję "Kręcimy dla Roberta". Jej celem jest zebranie funduszy na rehabilitację, a także na specjalną dostawkę do wózka, która pozwoli mężczyźnie przemieszczać się po praktycznie każdej powierzchni.
Zrobiły prawie 500km
Aby wesprzeć Roberta, Karolina Fornalik oraz Luiza Dembiecka wyruszyły w trasę, która rozpoczęła się 5 lipca, a ich wyprawa zakończyła się w sobotę, 11 lipca. Wybierały drogi mniej ruchliwe, a w szczególności trasy rowerowe. W sobotę, na terenie przy wigwamie w Przyłęku powitały je rodziny, przyjaciele, jak i sam Robert!
- Wiedziałyśmy jaką trasę mamy do przejechania, jak długie będą odcinki. Miałyśmy z góry zaplanowane noclegi, bo wiedziałyśmy, że będziemy bardzo zmęczone, dlatego znalezienie miejsc noclegowych było naszym priorytetem przed wyruszeniem. Dwóch ostatnich nie planowałyśmy, bo miałyśmy nocować u przyjaciół. I tak też było
- opowiadają. Wspominają jednak, że pod koniec pierwszego dnia doszło do małego wypadku, który mógł przekreślić losy dalszej wyprawy, bowiem Karolina upadła na asfalt.
- Upadek bolesny w skutkach, bo kto jeździ rowerem, ten wie, że najbardziej bolą upadki na asfalcie. Ale byłyśmy przygotowane również na takie sytuację, zawsze mamy ze sobą w pełni wyposażoną apteczkę. Gdy dotarłyśmy do naszego miejsca noclegowego, nie było pytania "co dalej?", tylko "jak to zrobić, by jechać dalej". Każdy dzień rozpoczynał się już potem od czynności opatrunkowych, by móc kręcić dalej
- wspominają. Kobiety poradziły sobie jednak z przeciwnościami losu i jechały dalej!
Jak mówią - codziennie rano po śniadaniu wyruszały i nie robiły zbyt wielu przystanków w trasie, aby nie dopadło ich zmęczenie. Regenerowały się dopiero na koniec dnia, po przyjeździe do miejsca noclegowego. Nie jednak od razu położyć się spać, ponieważ wcześniej musiały wstawić relację z całego dnia!
-Nie zdawałyśmy sobie sprawy, ilu ludzi czeka na naszą relację. Gdy się spóźniałyśmy z pisaniem, już dostawałyśmy wiadomości: co z wami? Jak minął wam dzień? Czekamy na relację. To było bardzo miłe
- wspominają Luiza i Karolina.
Po przyjeździe na metę w Przyłęku ich liczniki nie pokazały jednak 500km, tylko 495 km. Stwierdziły więc, że "dokręcą" jeszcze 5 km i tak wyruszyły rowerami do swoich domów.
- Mimo ogromnego zmęczenia, bo każdego dnia trzeba było się podnosić, choć całe ciało bolało, najbardziej cieszy fakt, że to się udało. Wyjeżdżałyśmy bardzo niepewne, a wróciłyśmy jakby ktoś dał nam nowe skrzydła
- podsumowują.
Wydarzenie zakończyło się sukcesem, a na rehabilitację oraz wózek dla Roberta zebrano 21 640 zł!
Zobaczcie powitanie Luizy i Karoliny!
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?