Wojna na Ukrainie
Przez granicę polsko-ukraińską przechodzą setki ludzi uciekających przed wojną. Polacy starają się im pomagać na wszelkie możliwe sposoby - dostarczają prowiant, leki i inne artykuły pierwszej potrzeby, ale też wspierają uchodźców zwykłą rozmową czy pomagają w transporcie.
Nowotomyślanie pomagają!
Ci, którzy mają taką możliwość, dzielą się też tym, co najcenniejsze - własnym domem. Tak właśnie zrobiła Irena. Gdy tylko dotarły do niej doniesienia o ataku ze strony wojsk Władimira Putina nie wahała się ani sekundy. Postanowiła od razu pomóc. Opublikowała na swoim profilu post, w którym zaproponowała, że przyjmie pod swój dach rodzinę z Ukrainy, uciekającą przed wojną.
- Po trwającej ponad dobę podróży z dziećmi na rękach wreszcie dotarli do mnie. Bezpiecznie i spokojnie. Może trochę ciasno, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze, że Lina w końcu czuję się bezpiecznie ze swoimi dziećmi
- mówiła w rozmowie z nami Irena, nowotomyślanka.
Jak podkreśla kobieta, nie wyobraża sobie sytuacji, w której sama musiałaby uciekać ze swoją rodziną. Najważniejsze teraz jest okazywać naszym sąsiadom wsparcie i mnóstwo przyjaźni, bo wojna to najgorsze, co mogło ich spotkać.
- Nie mam dużo, 2 pokoje w bloku na Osiedlu Północ, ale musiałam to zrobić. Moje dzieci są już dorosłe, mieszkam sama, jestem wdową. Dlaczego nie miałabym pomóc młodej dziewczynie? Zostawiła męża na Ukrainie, który walczy za swoją ojczyznę. To ludzki dramat, którego nie da się opisać
- mówi w rozmowie z nami kobieta.
Lina, którą pani Irena przyjęła pod swój dach uciekła z Kijowa. Pierwszego dnia, gdy zaatakowano Ukrainę nie czekała ani chwili, od razu spakowała siebie i dzieci (synka 3 lata i córkę 4 lata) w jedną podróżną torbę. Mąż Ukrainki jest zawodowym żołnierzem, ona sama dotarła na granicę, gdzie około 5 km przed samym przejściem granicznym musiała zostawić samochód i iść pieszo z dziećmi, bo zabrakło jej paliwa. Na granicy czekała 22 godziny - w zimnie.
- Myślałam, że nie dam rady. Przed samą granicą płakałam razem z dziećmi, z bezsilności. Czułam się sama, ale musiałam wziąć się w garść - powtarzałam sobie - najważniejsze są moje dzieci, żeby były bezpieczne. Na granicy spotkałam kobietę, z Poznania. Zaoferowała mi bezpłatnego busa i zadzwoniła do kogoś - jak się później okazało, do pani Ireny. A ona zgodziła się bez wahania przyjąć mnie i moje dzieci
- relacjonuje Ukrainka.
Mąż w Kijowie, rodzice na Ukrainie
- Cały czas martwię się o mojego męża, on walczy w tym najgorszym miejscu - w Kijowie. Nie mogę jeść, nie mogę spać. Gdy tylko słyszę o atakach na Kijów - serce łamie mi się na milion kawałków. Chodziłam tymi ulicami ze swoimi dziećmi, odwiedzałam te place zabaw, robiłam zakupy w sklepach, których teraz już nie ma. Mam kontakt ze znajomymi, wielu jeszcze tam zostało, z niektórymi od 2,3 dni nie mam kontaktu i nie wiem co się z nimi dzieje. Na Ukrainie są jeszcze moi rodzice. Nie chcieli wyjeżdżać, powiedzieli, że urodzili się na Ukrainie i też na Ukrainie umrą. Tak bardzo chciałabym żeby ten koszmar już się skończył
- płacząc wspomina Lina.
Mówi też, że nie oczekiwała takiego wsparcia ze strony Polaków. Była w szoku gdy przekroczyła granice. Od razu poczuła się zaopiekowana.
- Bardzo dziękuję Wam wszystkim, za tak ogromną pomoc, za tak ogromne wsparcie. "Przyjaciół poznaje się w biedzie", a Wy - Polacy - jesteście naszymi najlepszymi przyjaciółmi
- kończy naszą rozmowę.
Zobacz także
- "Ukraina - historia i współczesność" w Centrum Kultury i Biblioteki w Opalenicy
- Wykorzystały wojnę na Ukrainie, by okraść staruszkę
- Prywatne Ognisko Muzyczne i Nowotomyska Akademia Piłkarska dla Ukrainy!
- MiPBP Nowy Tomyśl za Ukrainą! Ruszają zajęcia dla obywateli z Ukrainy!
- Cech Rzemiosł Różnych i Polskie Stronnictwo Ludowe pomaga Ukrainie!
- Uwaga kierowco! Będą utrudnienia w ruchu!
Zobacz także:
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?