Polsko-ukraińska Wielkanoc
Dla Anety i Marka Paczkowskich z Gaju Małego, a także dla członków ich rodziny, ta Wielkanoc będzie inna od dotychczasowych. Aneta ma już pomysł, w jaki sposób rozstawić i połączyć stoły w jeden duży, by znalazło się przy nim miejsce dla wszystkich gości. Będzie ich ponad 20. Upiecze sernik i mazurki według sprawdzonych przepisów. Nie zabraknie pasztetu, żurku, białej kiełbasy i jajek. Dom został już pięknie udekorowany.
Obok tradycyjnych dań polskiej kuchni, na wielkanocnym stole pojawią się świąteczne specjały ze Wschodu. Przygotują je Tatiana, Anna i trzy Julie – Ukrainki, które wraz z bliskimi na początku marca znalazły schronienie w Szamotułach i położonym nieopodal Gaju Małym.
Nowy, tymczasowy dom
Do Grodu Halszki dotarła najpierw grupa 11 osób z Dniepropietrowska, uważanego za najdłuższe miasto w Europie i jego okolic. Były to 4 kobiety z 7 dzieci w wieku od niespełna 3 do 19 lat, które dzięki wsparciu Anety i Marka zamieszkały w Szamotułach – w lokalu wynajmowanym dotąd przez mamę Anety. Dobrzy ludzie – jak mówią małżonkowie - pomogli je umeblować.
Wkrótce potem, do Szamotuł przybyła Julia (pochodząca również z Dniepropietrowska) z 2 nastoletnimi synami, przed którymi rodzina Paczkowskich otworzyła drzwi swojego domu.
Pomogli załatwić sprawy urzędowe i odnaleźć się w nowej, nie łatwiej rzeczywistości. Święta, dla wszystkich, mają być chwilą oddechu.
Ukraińskie dania na wielkanocnym stole
W Wielką Sobotę Aneta i Marek wraz z przyjaciółmi z Ukrainy pójdą poświęcić wielkanocną strawę. Kolejnego dnia spotkają się na uroczystym śniadaniu, które zgodnie ze zwyczajem obowiązującym również na Wschodzie – rozpoczną od podzielenia się święconym jajkiem.
Towarzyszyć im będą rodzice Marka, jego brat, a także mama Anety. Wspólnie przetrząsną domowy ogród w poszukiwaniu zająca, wezmą udział we mszy świętej, a później znów zasiądą przy polsko – ukraińskim stole. Razem spędzą też drugi dzień świąt.
- Przygotujemy makowiec, roladę mięsną i szpinakową – zapowiadają Julia i Anna – Będą też wareniki, czyli tradycyjne ukraińskie pierogi z kapustą oraz pielmieni z mięsem – dodają chórem Tatiana i Julie.
Jajka ozdobią charakterystycznymi dla ich kultury ornamentami. Będą to pisanki oraz kraszanki barwione cebulą. Nie chcą zdradzać wszystkiego. Ich kulinarne specjały mają być formą podziękowania za wsparcie, pewną niespodzianką, ale i smakiem domu, za którym bardzo tęsknią.
Strach o bliskich
Panie pracują dorywczo. Część dzieci uczy się stacjonarnie, pozostałe w formie zdalnej. Dzięki zajęciom, które wypełniają ich dni, nie myślą cały czas o wojnie i bliskich, którzy pozostali w Ukrainie. Bo choć mają z nimi stały kontakt, strach o kolejny dzień – o to, czy znów ich usłyszą, bywa paraliżujący.
- W Ukrainie został mój mąż i starszy syn – mówi Tatiana– Walki nie toczą się w naszym mieście, ale Rosjanie są już w obwodzie, 30 kilometrów od miasta – tłumaczy Julia.
Nie chcą więcej o tym mówić, to zbyt bolesne.
Tydzień po świętach w Polsce obchodzić będą ukraińską Wielkanoc. Przygotują wtedy paschę - rodzaj babki, bogato i pięknie dekorowanej. Mimo smutku powodowanego rozłąką z bliskimi i obaw o ich los, chcą pielęgnować tradycje, myśląc o domu, o Ukrainie. Wierzą, że wkrótce do niej powrócą. A wtedy całymi rodzinami zasiądą - już nie przy świątecznym, ale jednak - przy wspólnym stole.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?