Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek pod Nowym Tomyślem. Leszek G. odpowiada za usiłowanie zabójstwa. Chciał popełnić samobójstwo?

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
17 czerwca 2020 r. doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych pod Nowym Tomyślem. Jednym z nich kierował Leszek G., którego prokuratura oskarżyła o usiłowanie zabójstwa. W wypadku zginął mężczyzna, jego żona doznała ciężkich obrażeń
17 czerwca 2020 r. doszło do zderzenia dwóch samochodów osobowych pod Nowym Tomyślem. Jednym z nich kierował Leszek G., którego prokuratura oskarżyła o usiłowanie zabójstwa. W wypadku zginął mężczyzna, jego żona doznała ciężkich obrażeń Adam Jastrzębowski
Przed Sądem Okręgowym w Poznaniu stanął 30-letni Leszek G., którego prokuratura oskarżyła m.in. o usiłowanie zabójstwa małżeństwa. W lipcu ubiegłego roku, będąc w stanie nietrzeźwości uciekał samochodem przed policją pod Nowym Tomyślem i doprowadził do wypadku, w którym zginął kierowca Roman M., a jego żona została ciężko ranna. Okoliczności zdarzenia mogą wskazywać, że Leszek G. chciał popełnić samobójstwo. Oskarżony temu zaprzecza.

Do tragicznego wypadku doszło 17 czerwca 2020 r. około godziny 5 na drodze wojewódzkiej nr 304 pomiędzy zjazdem z A2 i Nowym Tomyślem. Leszek G. uciekając przed policyjnym pościgiem, na prostym odcinku drogi, skręcił nagle w lewo i uderzył w inny pojazd, którym jechało małżeństwo, Sylwia i Roman M. Mężczyzna zginął na miejscu, kobieta z ciężkimi obrażeniami trafiła do szpitala.

Śmiertelny wypadek pod Nowym Tomyślem. Leszek G. odpowiada za usiłowanie zabójstwa

We wtorek w Sądzie Okręgowym w Poznaniu rozpoczął się proces kierowcy. Główny zarzut, jaki prokuratura przypisała Leszkowi G., to usiłowanie zabójstwa małżeństwa. Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia tego czynu, a jedynie do spowodowania wypadku i jazdy pod wpływem alkoholu.

W toku śledztwa pojawiły się okoliczności mogące wskazywać, że oskarżony – choć temu zaprzecza – chciał popełnić samobójstwo.

30-latek przed wypadkiem zajmował się transportem międzynarodowym. W dniu zdarzenia wracał z dwutygodniowej trasy do Polski. Wcześniej pokłócił się z dziewczyną Kamilą, która oznajmiła mu przez telefon, że chce od niego odejść.

Przed sądem kobieta wyjaśniała, że oskarżony miał problem z zazdrością. – Leszek chciał iść na terapię w związku z zazdrością. Wcześniej stwierdzono u niego zespół Otello – mówiła przed sądem Kamila i wskazała, że w dniu wypadku miała kontakt telefoniczny i SMS-owy z oskarżonym.

– W nocy napisał, że się załamał, że serce chce mu pęknąć i nie będzie w stanie ułożyć sobie życia na nowo. Napisał też, że już mnie nie zobaczy

– wyjaśniała.

Kobieta umówiła się z Leszkiem G. na stacji benzynowej w Nowym Tomyślu. – Zadzwoniłam do mamy Leszka. Ona zawiadomiła policję – tłumaczyła i na pytanie, dlaczego wezwano służby odpowiedziała, że Leszek dzwonił do niej i płakał, był zestresowany, że się rozstali i nie może sobie poradzić.

– Chciałam z nim porozmawiać na tej stacji, żebyśmy dali sobie czas, żeby zaczął leczyć się z zazdrości

– mówiła była dziewczyna oskarżonego.

Dodała również, że nic nie wskazywało na to, żeby mężczyzna chciał popełnić samobójstwo.

Zanim na miejsce przyjechał patrol policji, Leszek G., jak twierdzi, wypił setkę lub dwie wódki. Mężczyzna był zaskoczony obecnością funkcjonariuszy. W toku śledztwa tłumaczył, że wystraszył się, że straci prawo jazdy. Wsiadł do samochodu i odjechał. Po około 3 km pościgu jak wskazał jeden z policjantów, doprowadził do wypadku.

– Zauważyłem, że na poboczu stoi sarna czy mały pies, wtedy odbiłem kierownicę. Nie chciałem popełnić samobójstwa, nie miałem powodu, by się zabić

– zeznał w sądzie oskarżony.

Mężczyzna podczas rozprawy oraz w listach, które wcześniej wysłał, przepraszał obecną na sali rodzinę zmarłego Romana, jego żonę i dzieci.

– Bardzo żałuję tego, co się stało. Wiem, że skrzywdziłem bardzo dużo osób. Nie mogę już cofnąć czasu, zrobię wszystko, żeby rodzina pana Romana M. mi wybaczyła. To, co będzie ze mną, schodzi na dalszy plan

– powiedział.

Podczas wtorkowej rozprawy przesłuchana była pani Sylwia, która brała udział w wypadku. Mówiła, że tego dnia jechała z mężem do pracy. Nie pamięta jednak, jak doszło do zderzenia, ponieważ w tym czasie spała. Sąd przesłuchał również policjantów, którzy prowadzili pościg za oskarżonym. Jeden z nich wyjaśnił, że tuż przed wypadkiem z naprzeciwka jechało jedno jedyne auto, w które uderzył kierujący samochodem Leszek G.

– W momencie, kiedy te auta miały się minąć, kierujący skręcił w lewo i doprowadził do zderzenia czołowego. Była to prosty odcinek drogi. Nie było żadnej przeszkody, która mogłaby spowodować ten manewr. Droga była prosta, sucha, nie było mowy o poślizgu. Nie było też zwierząt

– mówił policjant.

Dodał, że oskarżony nie miał wyrzutów sumienia.

– Pytał, czy ma udawać smutnego, że tak się stało, czy ma okazać skruchę, czy to nic mu nie da. Jakby w ogóle do niego nie dochodziło, co zrobił

– wskazał.

Drugi z policjantów wyjaśniał, że oskarżony bezpośrednio po wypadku powtarzał słowa: „co ja narobiłem, co ja narobiłem”.

– Jak był w radiowozie mówił, że on ma znajomości i sobie poradzi z tą sprawą

– dodał funkcjonariusz.

Pełnomocnik pokrzywdzonych, w rozmowie z dziennikarzami przed salą rozpraw powiedział, że okoliczności wskazują, że oskarżony musiał mieć świadomość tego, co zrobił, bo celowo podjął ucieczkę przed policjantami i uciekając, chcąc zapewne uniknąć odpowiedzialności i ewentualnie popełnić samobójstwo, doprowadził do wypadku.

– Wykonał manewr skrętu w stosunku do pojazdu moich klientów w ostatnim momencie nie dając im szansy na ucieczkę. W związku z tym musiał liczyć się z konsekwencjami tego, co zrobił. Nie ma żadnych przesłanek i okoliczności uzasadniających twierdzenie, że był to wypadek

– mówił radca prawny Michał Madziński, pełnomocnik rodziny.

Obrona przedstawia inną wersję.

– My zakładamy, że był to brawurowy manewr nietrzeźwego kierowcy. Wykluczam tutaj, że mój klient chciał popełnić samobójstwo. Nie przyznaje się do zabójstwa

– mówił mecenas Grzegorz Rose, obrońca oskarżonego.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytomysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto