Natychmiast zadzwonili na numer alarmowy 998. Na miejsce skierowano strażaków z powiatu nowotomyskiego oraz z Poznania. Niestety, mimo ich wysiłków, pożar dość szybko się rozwijał i strawił część warsztatową oraz magazynową budynku, a także fragment części socjalnej.
- Działania jednostek ochrony przeciwpożarowej polegały na zabezpieczeniu miejsca zdarzenia, oświetleniu terenu akcji oraz podaniu prądów wody i piany zarówno w natarciu na ognisko pożaru jaki i obronie zagrożonej części obiektu. Ze względu na wybuch jaki miał miejsce w początkowej fazie działań na terenie pożaru działania gaśnicze prowadzono z zachowaniem bezpiecznej odległości. Podczas działań z obiektu wyniesiono butle z gazami technicznymi - informuje zastępca komendanta KP PSP w Nowym Tomyślu kapitan Jakub Kłosowski.
Pożar spowodował ogromne straty. Spłonęły nie tylko opony, ale także zniszczeniu uległy maszyny wulkanizacyjne, wózek widłowy, czy inny sprzęt garażowy. Właścicielowi w ostatniej chwili udało się wyprowadzić dwa samochody oraz motocykl. Sam budynek również został poważnie uszkodzony.
Okazało się, że zakład, w którym doszło do pożaru należał do ojca i syna - strażaków - ochotników z Kuślina. W Wigilię, gdy większość szykowała się do wieczornej kolacji, znajomi pogorzelców, m.in. z Wąsowa i Kuślina, a także miejscowi strażacy pomagali w uprzątnięciu terenu oraz zabezpieczeniu spalonego budynku.
W tym samym czasie członkowie zarządu OSP Kuślin podjęli decyzję o uruchomieniu specjalnej zbiórki - by pomóc odbudować spalony zakład. Tak zbiórka została utworzona za pomocą portalu zrzutka.pl.
"Jako strażacy z OSP Kuślin, chcieliśmy rozpocząć zbiórkę na niezbędny dla nas sprzęt ratowniczy. Życie jednak napisało własny, tragiczny scenariusz – szybko zmieniliśmy nasze plany. We wtorek 22 grudnia po godzinie 21 otrzymaliśmy alarm. Do remizy przybiegł też nasz strażak Robert – kierowca ratownik, który zwykle, gdy tylko był na miejscu, nawet gdy wykonywał swoją pracę, rzucał wszystko i pędził na alarm. Tym razem, przebierając się usłyszał w radiu – podczas odbierania zgłoszenia, że doszło do pożaru w jego własnym zakładzie.
Robert wraz z synem Piotrem od wielu lat budowali firmę zajmującą się wulkanizacją, naprawą oraz holowaniem pojazdów. Płomienie zniszczyły wszystko. Robert i jego syn Piotr w kilka godzin stracili wszystko to, na co pracowali praktycznie przez całe życie. Jako jednostka OSP Kuślin zwracamy się zarówno do braci strażackiej, jak i do wszystkich ludzi dobrej woli o pomoc i wsparcie. Poprzez zrzutkę.pl rozpoczynamy akcję zebrania funduszy, które pomogą naszym strażakom stanąć na nogi, po tych dramatycznych wydarzeniach. Będziemy dążyć do tego, by odbudować ich zakład" - poinformowali kuślińscy ochotnicy.
Wesprzeć akcję pomocy można TUTAJ - KLIKNIJ LINK!
Dodajmy, że wcześniej - 20 grudnia doszło do pożaru budynku gospodarczego w Cichej Górze. Spłonął drewniany budynek gospodarczy. Niestety na skutek pożaru ucierpiała jedna osoba - mężczyzna, który z poparzeniami m.in. rąk został przewieziony do nowotomyskiego szpitala.
Przyczyny obu zdarzeń - w Wąsowie i Cichej Górze wyjaśniają teraz policjanci.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?