Miejsce 4: Far Cry
Nie wiedzieliście, że powstał film Far Cry? O błoga nieświadomości. Niestety muszę zburzyć tę złudną iluzję, bowiem ekranizacja jest i zrobił ją nie kto inny, jak Uwe Boll. Nie mam nic przeciwko wcielającemu się w główną rolę aktorowi (Til Schweiger), ale ten film jest czymś złym na tak wielu płaszczyznach, że ciężko to opisać.
Zacznijmy od tego, że ekranizacja nie ma nic wspólnego z kultową serią. Mamy tu więc opętanego rządzą władzy geniusza zła, który modyfikuje ludzi zmieniając ich w maszyny do zabijania. Do tego piękna i silna kobieta, która chce go powstrzymać i prosi o pomoc nonszalanckiego lekkoducha. Ten oczywiście okazuje się byłym wojskowym, o niezaprzeczalnych zdolnościach w walce.
Far Cry przypomina nie złożone i głębokie tło fabularne z gier, a tysiąc kiepskich i sztampowych filmów. Tylko w tym wypadku, z budżetem na poziomie wyjścia do warzywniaka, co widać na każdym kroku.