Miejsce 3: BloodRayne
Uwe Boll ponownie w akcji, niestety… Tym razem reżyser postawił na kolejną kultową markę - BloodRayne. Mamy tu więc ponętną i niebezpieczną wampirzycę walczącą z zastępami nazistów, w efektownych i nieco przerysowanych scenach walki. Problem w tym, że Uwe Boll zrobił to po swojemu (jak zwykle). Mamy tu więc hektolitry tryskającej na ściany krwi oraz kiczowate sceny walki, z których wyziera mały budżet. Do tego (również tradycyjnie) beznadziejne dialogi, drewniane aktorstwo i fabuła, o której nie warto wspominać.
Długo można pisać o mankamentach filmu BloodRayne, ale wręcz szkoda zapału, a co ciekawe, powstały jeszcze dwa filmy z serii. To po prostu kolejna marka gier, która w ekranizacji Uwe Bolla została zmasakrowana. Problem w tym, że nie ostatnia na naszej liście…