Zakochany wandal? Sprawcę drogowych malunków szukają policjanci! [ZDJĘCIA]

Pierwsze serduszka na drogach wojewódzkich nr 307 oraz 308 zaczęły się pojawiać na początku wiosny. Nikt wtedy nie wiedział, czy to zabawa znudzonych dzieciaków, czy powód jest inny. Nadal zresztą autor malunków nie jest znany. A serduszka pojawiają się cały czas.

Jadąc od strony Nowego Tomyśla, malunki pojawiają się tuż przed przejazdem kolejowym i dalej - mniej więcej naprzeciwko restauracji w Paproci - gdzie jest ich kumulacja. Następne są w okolicach Bukowca - zarówno od strony Nowego Tomyśla, jak i Grodziska Wielkopolskiego. - W Bukowcu mieszkają ładne dziewczyny, to może się ktoś zakochał i w taki nietypowy sposób daje wyraz swojej miłości, by trafić do serca ukochanej? - śmieje się jeden z kierowców, którego zapytaliśmy o sprawę. - Jeżdżę tędy regularnie i widzę, że serca są odnawiane. Pewnie ktoś w nocy lub nad ranem, gdy ruch jest mniejszy, to odmalowuje. Musi używać szablonu, bo serca są równe - dodaje nasz rozmówca.

I choć cała sprawa wydaje się żartem, to jednak taka nie jest. Okazuje się, że jest jeszcze drugie dno. - Wjechałem w tą farbę najpewniej świeżo po wymalowaniu. W domu zobaczyłem, że cały bok mojego auta jest zniszczony, nie dało się tego zmyć. Lakierowanie wyceniono na 10 000 złotych - usłyszeliśmy od jednego z kierowców. I jak się dowiedzieliśmy, takich przypadków jest więcej.

Sprawa „serduszek” została zgłoszona do zarządcy drogi, czyli Wielkopolskiemu Zarządowi Dróg Wojewódzkich w Poznaniu. Ale nie tylko.

- Także otrzymaliśmy zgłoszenie w tej sprawie - powiedziała nam rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Nowym Tomyślu Joanna Jerzewska. - Szukamy autora tej twórczości - dodała policjantka.

Osoba, która maluje na drodze serduszka może - po ewentualnym zatrzymaniu - spodziewać się kłopotów w związku z wandalizmem lub też niszczeniem mienia. Jeśli właściciele uszkodzonych przez farbę samochodów zażądaliby zwrotu kosztów naprawy swoich pojazdów, kwoty mogłyby być spore.