Afera o kontrole podczas Jarmarku

W piątek 18 sierpnia rozpoczął się Jarmark Chmielo - Wikliniarski i do parku przybyły tłumy. Zawrzało jednak przed koncertami, gdy chcące wejść na teren imprezy osoby były sprawdzane przez ochroniarzy. W sieci pojawił się nawet film z tych działań, który podzielił mieszkańców. - Myślałam, że to jakaś akcja związana z ewentualnym zagrożeniem, a okazało się, że chodzi o piwo. Ochroniarze sprawdzali, czy nic nie wnosimy swojego. To przesada - mówi jedna z mieszkanek.

Głosów krytyki nie brakowało. Mieszkańców dziwiło takie zachowanie firmy ochroniarskiej, szczególnie, że na wcześniejszych Jarmarkach do takich sytuacji nie dochodziło. Zwracano również uwagę na to, że ochroniarze nie mieli ich zdaniem w widocznym miejscu identyfikatorów, uprawniających ich do przeprowadzania kontroli.
Nie wszyscy jednak krytykowali działania przy wejściu na teren imprezy: - Ciekawe, że jak idą na stadion i napoje muszą zostawić przed bramą, to nikt się nie awanturuje. Na większych imprezach jest tak samo, że kontrolują. Jeżeli operator imprezy zapewnia swoje punkty sprzedaży napojów to logiczne, że chce zarobić. Mnie to nie dziwi - powiedział nam inny mieszkaniec.

W regulaminie, jakie wisiał przed wejściem do parku, było wyraźnie napisane, że na teren imprezy jest zakaz wnoszenia m.in. alkoholu. Wisiała też duża tabliczka o tym informująca. - Regulamin parku i imprezy istnieje od lat. Teraz ochrona bardziej rygorystycznie podchodziła do jego przestrzegania. Jeżeli były jakieś sytuacje zw. z przekroczeniem uprawnień, to możemy je rozpatrywać. Jeśli natomiast problem stanowi kwestia niewpuszczania z alkoholem, to już nie. Do restauracji też nikt nie idzie ze swoim jedzeniem. Wszystko odbywało się dla poprawy bezpieczeństwa uczestników jarmarku - mówi szef komitetu organizacyjnego, z-ca burmistrza Paweł Mordal.
Dodajmy, że jak dowiedzieliśmy się od policji, podczas Jarmarku nie odnotowano żadnych poważniejszych incydentów.