Mężczyzna twierdzi, że wpadł w szał po podsłuchaniu jej nocnych rozmów telefonicznych o kochanku i rozwodzie. Problem jednak w tym, że kobieta zadzwoniła tej nocy tylko raz, kilka godzin wcześniej - by wezwać policję na interwencję...
- Ja się bardzo wstydzę i ogromnie żałuję - powiedział 32-letni Krzysztof N., który w czerwcu ubiegłego roku zabił swoją żonę. Na jego pierwszą rozprawę przyjechały dwie rodziny w czerni, pogrążone w żałobie po Magdalenie i bez cienia wsparcia dla oskarżonego. Krzysztof N., mieszkaniec gminy Kuślin, przyznał się do winy, a z jego wcześniejszych wyjaśnień wynikało, że zabił żonę z zazdrości - podejrzewał, że ma kochanka.
Czytaj także: Koniec procesu zabójcy z Gniezna [WIDEO]
- Czułem się zagrożony, że będę sam - wyjaśnił. - Syn ciągle miał do niej pretensje - niesłusznie - zeznał ojciec oskarżonego. - Magda nigdzie nie bywała, zawsze domu pilnowała i małego.
Jeden z biegłych psychiatrów, którzy nie stwierdzili u oskarżonego ograniczenia poczytalności, powiedział, że bezpodstawna zazdrość o partnera często mieści się w obrazie zespołu zależności alkoholowej. Podobnie jak agresja i próby samobójcze. Krzysztof niemal codziennie wracał do domu pijany. Był w stanie utrzymać pracę tylko przez kilka dni. Do kolejnego zwolnienia - za picie. Pieniądze wydawał na alkohol. - Nawet bochenka chleba nie kupił - zeznał jego ojciec.
Magda zajmowała się domem i dzieckiem. Gotowała dla wszystkich i pomagała w gospodarstwie. Krzysztof - ani myślał pomagać. Jego zdaniem, to ojciec - który utrzymywał jego rodzinę, "wszczynał awantury".
Pijaństwa Krzysztofa nie była w stanie zastopować Gminna Komisja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, doniesienie o znęcaniu, założenie Niebieskiej Karty i częste interwencje policji. Niespełna trzy godziny po ostatniej z nich zabił żonę.
Tamtego dnia, 9 czerwca, pojechał do Poznania na kolejny zastrzyk przeciwko wściekliźnie - wcześniej pogryzł go pies. Wracając wypił pół litra. Wieczorem pokłócił się z Magdą, która wezwała policję. Funkcjonariusze porozmawiali z małżonkami. Ponieważ on był spokojny, a ona nie domagała się, aby go zabrali, odjechali. Przed drugą w nocy Magdalena wpadła do sypialni teściów, krzycząc: - Ratujcie mnie!
Czytaj także: Policja na tropie zabójcy mieszkanki Winograd
Zadzwonili po pogotowie. Ale kobieta, dwukrotnie uderzona dużym, kuchennym nożem, zmarła przed przyjazdem karetki. Jej mąż po zatrzymaniu twierdził, że wpadł w szał podsłuchując po północy długich rozmów telefonicznych żony. Podobno mówiła o kochanku i rozwodzie. Wtedy wziął nóż i zaczaił się w ciemnym korytarzu na żonę wracającą z łazienki...
Jednak jak ustalił sąd, Magdalena N. tej nocy tylko raz skorzystała z telefonu - dzwoniąc na policję. - Nie umiem tego wyjaśnić - powiedział oskarżony. Wyrok w jego procesie zostanie ogłoszony przypuszczalnie za tydzień.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?