Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy będą otwierać przejście?

Jakub Czekała
Jakub Czekała
Mieszkańcy będą otwierać przejście? Absurdalny problem na nowotomyskim dworcu kolejowym odbił się szerokim echem nie tylko lokalnie. W 2014 roku nagłośniła go też ogólnopolska telewizja, która na prośbę rodziców zjawiła się w Nowym Tomyślu na dworcu.

Mieszkańcy będą otwierać przejście?

Od wielu lat zarówno osoby niepełnosprawne, starsze czy matki z wózkami dziecięcymi, które chcą ominąć ogromne schody oddzielające perony i skorzystać z bezpośredniego przejścia, muszą zgłosić to... 48 godzin przed podróżą.

- Nie rozumiem tej sytuacji, ale tak właśnie jest - mówi nam poruszająca się na wózku inwalidzkim Patrycja Foks. - To absurd, ale 48 godzin przed moim planowanym wyjazdem muszę zgłosić to do PKP. Liczyć na to, że przyjedzie pracownik z Poznania, który odkluczy mi bramkę i umożliwi wjazd na peron. To jakieś nieporozumienie, bo wychodzi na to, że spontanicznie z dnia na dzień nie można nigdzie pojechać korzystając z kolei. Chyba, że ma się do pomocy osoby, które pomogą przenieść wózek - dodaje.

Po medialnym szumie w 2014 roku pojawiły się co prawda głosy, że sprawą przejścia zajmie się gmina. Mówiło się, że pomagać w tym będą strażnicy miejscy, tak by nie było konieczności sprowadzania kogoś z Poznania. Ostatecznie sprawa jednak stanęła w martwym punkcie, bo gmina nie doszła do porozumienia z Kolejami w tej sprawie.
Do teraz. Okazuje się, że problemem zainteresowali się przedstawiciele nowotomyskich stowarzyszeń społecznych. Na początku marca do PKP został wysłany list intencyjny, w którym jego autorzy wyrazili gotowość pełnej współpracy, by problem rozwiązać. Autorzy pomysłu są w stanie wyznaczyć osoby spośród siebie, które po wcześniejszym przeszkoleniu mogłyby mieć dostęp do klucza i otwierać bramkę zdecydowanie wcześniej niż dopiero po dwóch dobach od zgłoszenia takiej potrzeby.

A dlaczego jest ona w ogóle zamykana? Otóż nowotomyska linia to część międzynarodowej magistrali kolejowej Berlin - Moskwa i ruch pociągów jest tu spory. Do tego dochodzą składy ekspresowe, które na stacji nie zatrzymują się, pędząc ponad 100 kilometrów na godzinę, a to duże zagrożenie dla podróżnych, pokonujących przejście przez tory.

Dariusz Borowski ze Stowarzyszenia Paruzja ma jednak nadzieję, że sprawa wkrótce się rozwiąże:
- Z nowotomyskimi społecznikami, przedstawicielami stowarzyszeń i niektórymi radnymi wystosowaliśmy list intencyjny. Okazało się, że dyrekcja jest bardzo chętna do współpracy w tym zakresie, bowiem i dla nich cała sytuacja jest uciążliwa - mówi nam społecznik. - Wstępnie ustaliliśmy, że zostanie podpisana umowa, dzięki której zostaną wytypowane osoby z Nowego Tomyśla, które zostaną przeszkolone i będą mogły zająć się otwieraniem tego przejścia. Na razie ustalamy szczegóły, jak to wszystko miałby wyglądać - dodaje.

Dariusz Borowski nie ukrywa, że cieszy się, iż w końcu ten temat ruszył z miejsca i wydaje się, że wkrótce będzie miał swój szczęśliwy finał: - To pomoc nie tylko dla osób niepełnosprawnych, ale i dla seniorów, matek z dziećmi, kombatantów czy osób, dla których schody na PKP stanowią duże wyzwanie - dodaje.

Radości nie kryją również osoby, których sprawa bezpośrednio dotyczy. Patrycja Foks ma nadzieję, że problem wkrótce znajdzie swój pozytywny finał.

- W Opalenicy nie ma problemu, bo zamiast schodów jest podjazd, a u nas tego brakuje. Mam nadzieję, że temat dostępności kluczy do bramki uda się rozwiązać - stwierdza.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowytomysl.naszemiasto.pl Nasze Miasto